Gwiżdże

Dziś śpiewanie kolęd kojarzy nam się ze wspólnym rodzinnym wykonywaniem kolęd i pastorałek przy wigilijnym stole lub po prostu z noworocznym koncertem w telewizji…. Coraz rzadziej spotkać można barwny pochód kolędników chodzących od domu do domu, bądź od mieszkania do mieszkania, z szopką i życzeniami świątecznymi. W Każdym regionie kraju kolędnicy przybierali odmienną, charakterystyczną lokalnie formę, często też nazywaniu byli różnymi gwarowymi określeniami. Na Kaszubach mówiło się o Gwiazdce bądź Gwiżdżach albo Gwiszczach.

Szopka kaszubska w Pucku, źródło: NAC.

Wigilia i krasnoludki

Podobnie jak w całej Polsce, tak i w kaszubskiej checzy (chałupie) nieodłącznym elementem Świąt Bożego Narodzenia jest choinka, pod którą dawniej często umieszczało się siano, dziś przede wszystkim kładzie się pod nią prezenty. Co ciekawe, dawniej opłatkiem dzielili się tylko bogaci gospodarze (gburzy), wśród warstwy chłopskiej jeszcze w latach 30. XX wieku zwyczaj ten był nieznany, jak podaje Bożena Stelmachowska w Roku Obrzędowym na Pomorzu (1933: 45). Także charakterystyczny dziś zwyczaj zjadania podczas wieczerzy wigilijnej dwunastu potraw, dawniej nie był znany na Kaszubach. Spożywana wówczas ilość potraw ograniczała się do trzech. W ten dzień zjadało się najczęściej dania postne, ewentualnie smażone śledzie, kapustę z grzybami czy kompot z jabłek, ryby, a na deser ciasta.

Co ciekawe, kaszubski lud wierzył, że w Wigilię po świecie chodzą krasnoludki. Żeby tego było mało, każdy z nich ma na głowie dwie czapki – czerwoną i zieloną. Gdy spotka się takiego stwora, należy mu czym prędzej zerwać z głowy  zieloną czapkę, a gdy nam się to uda, krasnoludek będzie musiał obdarować nas złotem. Tym, którzy nie spotkali krasnoludka pozostają marzenia i nadzieja, że za rok ich los się odmieni. A tymczasem mogą wspólnie z innymi pośpiewać kolędy.

Główka skrzypiec diabelskich z Muzeum Etnograficznego w Warszawie, fot. W. Kielichowski.

Gwiżdżący Gwiżdż

Kiedy rodzina kaszubska spokojnie siedzi przy wigilijnym stole i rozpakowuje znalezione pod choinką prezenty, pod oknem ich checzy zjawić może się gwiżdż. Podsłuchuje on, czy dzieci są grzeczne i jakie mają marzenia, czasami też gwiżdże przeraźliwie, wzbudzając postrach. Gwiżdże, zwani także Gwiazdką czy Gwiazdorami to barwny pochód kolędników, wśród których znajdziemy m.in. babę, dziada (tzw. strecha), kominiarza, żandarma pruskiego, gwiazdę, kozła, niedźwiedzia czy bociana. Grupą kolędników zarządza nie kto inny jak właśnie gwiżdż. Co ciekawe, ów gwiżdż nawiązuje po części do miejskich piszczków, po części do znanych ze wsi tzw. straży kolejnych pełnionych przez poszczególnych mężczyzn. W czasach, gdy nie było jak zawiadomić ludzi o nieszczęściu (np. pożarze), używano klekotek, bądź gwizdków (stąd nazwa gwiżdż).

Ozdoba choinkowa, źródło: NAC.

Gwiżdż, który na czele ekipy kolędników zjawiał się u danego gospodarza, składał życzenia, a niekiedy też zostawiał wiązkę słomy, którą gospodarze pieczołowicie przechowywali, by następnie obwiązać nią drzewa, co miało zapewnić urodzaj – powszechność występowania tego zwyczaju była różna w poszczególnych miejscowościach; robiono tak na przykład w Sierakowicach czy Czeczewie, ale już na przykład w Glinczu rzucano grochem po wieczerzy wigilijnej, co, podobnie jak obwiązywanie drzewek, miało zapewnić urodzaj.

Tradycyjnie po wsi chodziła tylko jedna grupa kolędników, a jeśli zdarzyło się, że były ich dwie, i przypadkiem się one spotkały, wywiązywała się między nimi walka! Z resztą gwiazdorzy często bili – smagali po łydkach, a żeby tego uniknąć, ludzie wykupywali się pieniędzmi. O zwyczaju chłostania po łydkach przez siwki chorzemińskie – w ramach kolędowania wielkanocnego pisałam w jednym z poprzednich wpisów. Grzeczne dzieci, które pozytywnie zdały przez gwiżdżem i kolędnikami egzamin ze znajomości pacierza, obdarzano orzechami, jabłkami bądź słodyczami.

Nie tylko gwizd(anie)

Kolędnicy kaszubscy nie tylko gwizdali, często też wywoływali wrzawę obrzędową czyli po prostu hałasowali. Podobnie jak w Wigilię, działo się to w Nowy Rok, kiedy Kaszubli żegnają i wypędzają Stary, a witają Nowy Rok. Poza wrzawą, kolędnicy także muzykowali. Towarzyszyć mogła im kapela grająca na różnych „zwyczajnych” instrumentach, jak i ich skład zasilić mogły instrumenty obrzędowe, np. brumtop – burczybas, będący niejako odwróceniem, zaprzeczeniem muzyki, jaką wykonuje się na co dzień. W „Polskiej Pieśni i Muzyce Ludowej” czytamy:

„Nie bez znaczenia jest budowa instrumentu. Brumtop jest sprzętem użytkowym, garnkiem lub beczułką, niejako «ucharakteryzowanym» na instrument muzyczny przez naciągnięcie na otwór skóry stanowiącej membranę, z której zwisa ogon z końskiego włosia służący do grania. Sprzęt ten «odgrywa» zatem coś innego w stosunku do swej normalnej funkcji, jest w tym sensie «instrumentem przebierańcem»” (Polska Pieśń i Muzyka Ludowa, Kaszuby, T. 1: 80).

Burczybas z kolekcji Muzeum Instrumentów Ludowych w Szydłowcu, fot. W. Kielichowski.

Poza burczybasem używano innego, charakterystycznego dla Kaszub instrumentu obrzędowego – skrzypiec diabelskich, które dziś, zmieniając zasadniczo swoją funkcję w muzyce i kulturze, nieraz wchodząc do składu kapeli (!).

Gwiżdże a Kolędnicy

Często mówiąc o Gwiżdżach myśli się o nich po prostu jako o lokalnej formie kolędników, jednak warto wiedzieć, że zdania autorów badających kulturę kaszubską są podzielone. Jedni twierdzą, że gwiżdże to po prostu synonim kolędników (Lorentz), inni (Szefka, Ostrowska, Trojanowska) uważają, że są odrębną, specyficzną grupą, wywodzącą się, o czym wspominałam wyżej, od stróżów nocnych, którzy posługiwali się gwizdkiem. Zdania są zatem podzielone, zachęcam do własnych poszukiwań i sięgania do literatury, tak starszej jak i nowszej. Ze współczesnych źródeł w szczególności warto polecić pracę Witosławy Frankowskiej „Kolędowanie na Kaszubach. Dzieje kolęd na Pomorzu od XVI do XXI wieku” (Warszawa 2015).

Dziś Gwiżdże łączą dawne tradycje ze współczesnością, stąd chodzą nie tylko od checzy do checzy, ale mogą wstąpić także do redakcji miejscowej gazety, by tam zrobić wrzawę obrzędową.

Dodaj komentarz