Teren się pali!
Lipiec to miesiąc, w którym organizowano międzyuczelniane obozy folklorystyczne dla studentów muzykologii. W trakcie tych letnich praktyk studenci nagrywali muzykę tradycyjną. Jak jednak łatwo się domyślić, folklor dokumentowano nie tylko w tych okolicznościach. Od kiedy i w jak sposób dokumentuje się tradycje muzyczne obszarów wiejskich?
Edison i „detronizacja ołówka”Badanie tradycyjnego folkloru ma długą historię. Początkowo zebrane informacje zapisywano na papierze – stosowano zatem tak zwaną „technikę ołówkową”. Tak działał między innymi wybitny XIX-wieczny zbieracz „starożytności ludowych” – Oskar Kolberg, a także inni jego koledzy po fachu. Zapisy były uzupełniane przez ryciny czy akwarele. Dokumenty graficzne są dziś świadectwem sytuacji wykonawczych czy nawet jedynym pewnym źródłem pokazującym jak wyglądał dany instrument – vide historia suki biłgorajskiej, odtworzonej na podstawie opisu Jana Karłowicza (ojca Mieczysława) i akwareli Wojciecha Gersona. Przez długi czas muzykę tradycyjną zapisywano w nutach. Ponieważ od wieków jest ona przekazywana oralnie, opiera się nieco klasycznej notacji muzycznej (podczas wykonywania transkrypcji etnomuzykologicznych dokłada się dodatkowe znaki, mające wspomóc zapis). Wszystkie niuanse wykonawcze, warianty, wariabilność w ogrywaniu melodii , a nawet w wykonywaniu jej unisono przez różnych muzyków (heterofonia wariacyjna), można było utrwalić dopiero w momencie, gdy Thomas Alva Edison wynalazł fonograf. W tym roku mija 140 rocznica tego odkrycia! Edison, któremu jak wielu geniuszom, nie po drodze było ze skrojoną na miarę przeciętnego ucznia edukacją szkolną, obok innych swoich wynalazków (np. żarówki), wynalazł urządzenie zdolne nie tylko zapisywać, ale i odtwarzać dźwięk. Pierwotne przeznaczenie fonografu według jego twórcy miało sprowadzać się m.in. do pomocy w nauce języków obcych czy umożliwić przesyłanie „dźwiękowych listów”. Początkowo wynalazek ten nie był doskonały i dokumentacja muzyki, zwłaszcza większych składów instrumentalnych lub dłuższych fragmentów muzycznych była trudna (każdy instrument musiał grać bezpośrednio do tuby fonografu, a jeden wałek woskowy mógł pomieścić nieco ponad 2 minuty muzyki). Stopniowo zaczęto na szerszą skalę utrwalać nagrania muzyczne. Już w marcu 1890 roku miała miejsce pierwsza rejestracja muzyki tradycyjnej. Jeske Walter Feweks nagrał pieśni Indian Passamaquoddy w USA w stanie Main. W 1904 roku na Podhalu Roman Zawiliński – etnograf z krakowskiej Akademii Umiejętności zarejestrował oracje weselne Jana Krzeptowskiego Sabały – syna. Jest to najstarsze znane nagranie polskiej muzyki tradycyjnej (obecnie przechowywane w Zbiorach Fonograficznych w Instytucie Sztuki PAN). Kolejne rejestracje miały miejsce w latach 1913-14, wtedy na Śląsku Opolskim materiał polskojęzycznych pieśni utrwalał na wałkach woskowych Niemiec Paul Schmidt, a Juliusz Zborowski dokumentował folklor podhalański. Niedawno te dokumenty dźwiękowe zostały zaprezentowane szerszej publiczności w postaci wydawnictw płytowych:
Archiwa fonograficzneSystematyczne utrwalanie w nagraniach polskiego folkloru rozpoczęło się wraz z powstaniem w latach 30-tych XX wieku dwóch archiwów fonograficznych – Regionalnego Archiwum Fonograficznego (RAF) w Poznaniu oraz Centralnego Archiwum Fonograficznego (CAF) w Warszawie. Do momentu wybuchu II wojny światowej w obydwu z nich zgromadzono ogromne ilości nagrań z różnych regionów kraju (Wielkopolska, Pomorze, Pieniny, Mazowsze i inne). Większość zbiorów zaginęła bezpowrotnie w trakcie działań wojennych. Tylko nieliczne przetrwały (w berlińskim archiwum zachowały się wałki woskowe nagrane w okolicach Nowego Tomyśla, na których zarejestrowano grę dudziarza Michała Kulawiaka). Po wojnie rozpoczęto działalności dokumentacyjną w ramach poznańskiego Zachodniego Archiwum Fonograficznego (ZAF). W efekcie różnych przekształceń instytucjonalnych, ideowym spadkobiercą poznańskich archiwów zostały Zbiory Fonograficzne Instytutu Sztuki PAN. W ówczesnym Państwowym Instytucie Sztuki, przy współpracy z Polskim Radiem, w latach 1950-1954 przeprowadzono jak dotąd największą akcję dokumentowania folkloru muzycznego. Prace dokumentacyjne przeszły do historii pod nazwą Ogólnopolska Akcja Zbierania Folkloru Muzycznego. Na terenie całego kraju działały wówczas ekipy terenowe mające dokonać „zdjęcia folkloru” w poszczególnych regionach. Lata 50-te były doskonałym momentem, by dokumentować stan tradycyjnej kultury muzycznej, gdyż w czasie tym niezwykle szybko zachodziły przemiany (m.in. elektryfikacja i radiofonizacja wsi). W rzeczywistości powojennej, do tworzenia dokumentacji terenowej używano ciężkich magnetofonów, do których zasilacze ważyły po kilkanaście kilogramów (!). Spotykano się też z brakiem środków lokomocji czy przerwami w dostawach prądu. Problemy te, dziś niewyobrażalne, były codziennością badaczy terenowych. Skoro sprzęt był inny, to jakich używano nośników by zarejestrować folklor? Jak wspomniano pierwszych nagrań dokonano za pomocą fonografu (rejestracja na wałki woskowe). Pierwsze powojenne nagrania wykonano na miękkich taśmach typu decelith, w czasie AZFM nagrywano już na taśmy magnetyczne szpulowe. Obozy FolklorystyczneW latach 50-tych wykładający na Uniwersytecie Warszawskim Marian Sobieski, pracujący wraz z żoną Jadwigą Sobieską najpierw w RAF, później ZAF, a ostatecznie w PIS, rozpoczął prowadzenie wakacyjnych praktyk dla studentów, w ramach których dokumentowano regionalne tradycje muzyczne. Obozy Folklorystyczne Studentów Muzykologii odbywały się najczęściej w lipcu. Tworząc dokumentację terenową nie tylko zapisywano setki kilometrów taśm, lecz także sporządzano protokoły, w których notowano możliwie najwięcej informacji o wykonawcach. Poza personaliami i danymi dotyczącymi wyznania, stanu cywilnego czy zawodu często tworzono też szersze opisy biograficzne oraz notatki dotyczące głosu bądź instrumentu, na jakim grał muzyk. Ponadto sporządzano transkrypcje muzyczne i/lub tekstowe. Z powodu reglamentacji ilości taśm, nagrywano tylko 2-3 zwrotki poszczególnych pieśni, a resztę notowano. Nagranie fragmentu pieśni kończyła słynna formuła „dalsze zwrotki następują”, tzn. nie zostały zarejestrowane lecz zapisane. Materiały nienagrane – protokoły, notatki, transkrypcje są immanentną częścią dokumentacji terenowej. Co ciekawe, w praktykach studenckich podczas obozów folklorystycznych często brali udział także późniejsi badacze – m.in. dr Arleta Nawrocka-Wysocka czy prof. Bożena Muszkalska. Ta druga przejęła po profesorze Janie Stęszewskim prowadzenie badań terenowych ze studentami poznańskiej muzykologii. Nieustannie studenckie obozy terenowe prowadzone są także na Uniwersytecie Warszawskim (badaniami kierują prof. P. Dahlig i dr hab. T. Nowak). W pozostałych ośrodkach także powraca się lub inicjuje etnomuzykologiczne badania terenowe – tak było w maju 2018 roku, kiedy to muzykolodzy z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego zorganizowali obóz terenowy na Podlasiu. Wspomniane powyżej nagrania z obozu etnomuzykologicznego studentów muzykologii KUL są częścią Archiwum Muzycznego Folkloru Religijnego, założonego w 1970 roku. Obecnie dokumentacje terenowe w różnych formach prowadzą tak instytucje lokalne (np. domy kultury), badacze (Piotr Dahlig, Bożena Muszkalska, Jacek Jackowski, Łukasz Smoluch i inni), etnografowie- pasjonaci (np. Andrzej Bieńkowski, Remigiusz Mazur-Hanaj czy Piotr Baczewski), a także muzycy poszukujący materiału do dalszej twórczości. Co roku zatem wytwarzana jest ogromna ilość dokumentacji terenowej. W Zbiorach Fonograficznych, które są najstarszą i największą instytucją gromadzącą nagrania polskiej muzyki tradycyjnej znajduje się obecnie ok. 16 tys. taśm magnetycznych z muzyką instrumentalną i wokalną, a dodatkowo od lat 90-tych prowadzona jest także dokumentacja audiowizualna. Zbiory mają charakter otwarty, dlatego w wyniku systematycznie prowadzonej dokumentacji nagrań wciąż przybywa. Archiwalne nośniki są digitalizowane, a materiał na nich zawarty udostępniany w postaci wydawnictw płytowych. Wiele z zarejestrowanych w terenie nagrań przez indywidualnych badaczy, muzyków czy pasjonatów nadal czeka na szersze udostępnienie. Zamiast zakończenia„Teren się pali” – pisała Jadwiga Sobieska. Wydaje się jednak, że ten nieco fatalistyczny pogląd można załagodzić, mówiąc: teren się zmienia. Nowe pokolenia kultywując dawne tradycje nie są bowiem odcięte od uroków (ale i niebezpieczeństw) współczesnego świata. Wpływa to także na muzykę: obserwujemy zmianę repertuaru, instrumentarium, tempa gry – tradycja żeby trwać, musi się zmieniać zauważał Szacki. Dla etnomuzykologa oznacza to jedno: pracy nigdy mu nie zabraknie. Z każdym rokiem bowiem dokumentować będzie mógł współczesne formy dawnych pieśni i muzyki.
|
One Comment