Czy warto sięgać do Kolberga?

Sytuacje można dzielić różnorako: na historyczne i ahistoryczne, osobnicze i społeczne, artystyczne i prozaiczne – to tylko przykłady pierwsze z brzegu. My, współcześni, z osobliwego punktu widzenia, jesteśmy też w sytuacji dość niecodziennej ale i komfortowej zarazem. Oto bowiem wiedzę dotyczącą dawnych tradycji naszych przodków czerpać możemy z rozlicznych zapisków byłego księgowego Zarządu Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Na szczęście dla potomnych Oskar Kolberg nie lubił zbytnio swojej pracy, i dużo bardziej niż liczby interesowały go tradycje wsi polskiej.

Portret Oskara Kolberga w 1840 r., źródło: http://www.kolberg2014.org.pl/

Ten XIX-wieczny etnograf muzyczny przemierzał niezmierzone połacie ziem byłej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, by notować w kajeciku wszystkie napotkane zwyczaje, sposoby życia, obrzędy, podania, pieśni, tańce i inne przejawy tradycji, które skrupulatnie wyliczył w podtytule do swojego opus vitae – wielotomowego wydawnictwa „Lud”. Dziś jest to skarbnica tego, jak to drzewiej bywało, a nieraz nadal – choć w zmienionej formie – bywa i współcześnie.

Ciekawym przykładem skonfrontowania muzyki zapisanej przez Kolberga z późniejszą – nagraną o niemal stulecie później – praktyką wykonawczą jest płyta „Gdyby Kolberg miał fonograf…”

ISPAN Folk Music Collection vol. 10

Zapewne każdy czytelnik odnajduje w pismach Kolberga coś sobie bliskiego i znanego. W tomie poświęconym Wielkiemu Księstwu Poznańskiemu czytamy na przykład, że „(…) jedzą na śniadanie kartofle z gziczką (twarogiem, rozdrobnionym mlékiem albo wodą), które gospodynie przynoszą powszechnie, ugotowawszy je, mężom na pole około godziny 6 zrana w dzbankach”. I choć ta polityczno-instytucjonalna formacja nie istnieje już od dawna, to współcześni mieszkańcy tych terenów doskonale znają smak opisywanej tu potrawy i dobrze wiedzą, że do gzika koniecznie trzeba ugotować pyry w mundurkach.

Przemyskie. Zarys etnograficzny (tom 35 Dzieł Wszystkich), źródło. fot. Polona.

Podobnie jest z wieloma tradycjami muzycznymi, o których pisał Kolberg, a które są żywe – w tej czy innej formie – do dziś. Adwentowe granie na ligawkach, podkoziołkowe zabawy na zakończenie karnawału, wielkanocne kolędowanie i wiele innych tradycji związanych z obrzędowością doroczną.

Być może znacie jakieś przykłady żywych tradycji ze swoich terenów, o których pisał już także Oskar Kolberg?

Czy w ogóle warto jeszcze wracać do Kolberga czy może jednak lepiej skupić się na współcześnie funkcjonujących przejawach tradycji?

Dodaj komentarz